Jestem mamą i zauważyłam to na moich dzieciach. Kiedyś z braku wiedzy starałam się ją obniżać. Teraz tylko, gdy przekracza 39 st. Jednak non stop monitoruje stan zdrowia dziecka. Za to podaję naturalne środki do walki z wirusami i bakteriami. Liść oliwny w płynie w odpowiedniej, nie za małej dawce oleuropeiny (małe dzieci nie są w stanie łykac tabletek), herbatka z lipy posłodzona miodem. Miodem słodzimy dopiero, kiedy płyn ostygnie do temp. ok. 40 st, bo bardzo gorąca temperatura niszczy enzymy i miód staje się tylko słodzikiem.
Ostatnio podaję też spirulinę w proszku na łyżeczce miodu. Spirulina ma działanie antywirusowe. Do tego oczywiście nasz nieodzowny czosnek z masłem na kanapce (inaczej dziecko nie zje) bardzo drobno posiekany lub przeciśnięty przez praskę. Zero cukru i słodyczy za to rano łyżeczka tranu :)
lekarze na małych dzieciach też się nie znają i zgadują tak jak cała reszta
dziecko najlepiej zna matka i to jej intuicja powinna być najważniejsza. Chorego dziecka - mam na myśli te lżejsze choroby - się nie leczy, lecz kładzie do łóżka, karmi łakociami - pozwala dziecku grymasić, bo przecież chore! - i koniecznie siedzi się przy chorym dziecku a to opowiadając mu pogodne bajki a to czytając mu jego ulubione książki. Kiedyś tą rolę spełniały babcie, teraz z ich braku muszą robić to matki. Ojcowie oczywiście też, jeżeli się nadają.
Moje dziecko, gdy było chore, z reguły nie jadło przez dzień-dwa nic. Tylko piło herbatkę z kopru włoskiego albo rumianku, z miodem albo cukrem albo gorzkie. Jak chciało. Kładłam się przy dziecku, przytulałam je i tak kimaliśmy razem. Ja z przerwami na domowe obowiązki. Choroba mijała szybko.
Natomiast gdy już zaczęłam chodzić z dzieckiem po lekarzach, to do jednej posiadanej choroby dziecko moje łapało wszystkie inne czyhające w lekarskiej przychodni. I naturalnie proces zdrowienia był o wiele dłuższy.
Pamiętać należy, że nie ma lekarstwa, które leczy. Nie ma takiego. Substancje chemiczne zwane lekami co najwyżej stymulują układ obronny organizmu chorego człowieka. Natomiast człowiek albo ma siłę wewnętrzną, żeby wyzdrowieć albo jej nie ma. Zatruwanie dodatkowymi chemikaliami powoduje dodatkowe osłabienie chorego.
Więc chory tak naprawdę nie zdrowieje dzięki lekom, a wręcz przeciwnie - mimo ich podawania.
Psychika ma decydujący wpływ i na zapadnięcie na jakąś chorobę i na wyjście z niej.
Uważam, że dziecko w każdym przypadku podejrzenia o chorobę powinno być zbadane przez lekarza. Nie można polegać na własnych instynktach gdy chodzi o zdrowie innego człowieka. Dziecko jest odrębna istotą ludzka i tylko aborcjonistki nie chcą tego przyjąć do wiadomości.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxx